czwartek, 20 października 2016

La Rioja and a wine shop

16 sieprnia: La Rioja
Dojeżdżamy późno, ale wioska jeszcze nie śpi – jest przecież święto! Wszyscy, jak się później dowiedziałyśmy, a raczej usłyszałyśmy, przygotowują się do nocnej imprezy. Ta impreza towarzyszyła mi w nocy – nie mogłam spać przy bum bum łupu cupu elektronicznej muzyki.
Noc jest ciepła. W łazience naszego wielkiego domu, odwiedzają nas wielkie czarne robale i mniejsze, też czarne. 

I. schodzi by napić się tutejszego słynnego wina. Ja zostaję w pokoju, myję się i planuję drogę powrotną. Jestem jednak zbyt zmęczona na śledzenie mapy. W międzyczasie przychodzi I., a ja padam na poduszkę. Nie dane mi jest jednak zapaść w sen sprawiedliwego – muzyka dudni mi w uszach. Klnę w nocy jak szewc i złorzeczę nocnym zwyczajom Hiszpanów.

Rano, nieśpieszne śniadanie i…giniemy bez wieści w przyhotelowym sklepie z winami. I. kupiła 8 butelek białego wina, czerwone i różowe, a ja ‘tylko’ 4 białego (których już prawie nie mam…).  Krótka wizyta w wiosce – zaskoczenie, że w tak maleńkiej wioseczce znajduje całkiem okazały kościół (przed kościołem mała figurka Matki Bożej, przed nią bukiety kwiatów).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz