środa, 9 sierpnia 2017

When your unexpected guest is a bat

Tak, tak, sam nietoperz zagościł w moich skromnych progach. Już wiem, że mogą w pogoni za ćmą wpaść do mieszkania. Zwłaszcza te młode i niedoświadczone. Ale żeby przez lufcik (czytaj szpara) ?Musiał się nieźle przeciskać! Kiedy wyłączam światło, najpierw słyszę drapanie i chrobotanie, a potem trzepot skrzydeł (błon?). Lata wysoko pod sufitem. Kiedy włączam światło - ginie w czeluściach szafy - ale gdzie, nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć. Podczas mojej ewakuacji, otwieram szeroko okno i zostawiam cały pokój dla tego nieproszonego przybysza, z nadzieją, że sam znajdzie "drzwi wyjściowe". Na próżno. Cóż, dobrze mu, ma cały pokój dla siebie!
Sprawę pogarsza fakt, że dziś przyjeżdża do mnie koleżanka z dwoma córkami. Będzie się działo!
Chwyciłam więc dziś za telefon i zadzwoniłam najpierw do taty, ten do weterynarza - bezradność. Zatem próbuję nadal - tym razem wybór pada na znajomego strażaka na emeryturze. Poradził: straż miejską lub straż pożarną. Dzwonię najpierw do straży miejskiej, jako organu, którego przyjazd nie wiąże się  z rozbiórką szafy (SZAFA TYPU KOMANDOR...). Ci podają telefon do schroniska. Udało się, przyjadą dziś popołudniu i spróbują pomóc. Alleluja! Mam nadzieję, że koniec łańcuszka telefonicznego.
To be continued...

poniedziałek, 6 lutego 2017

How valuable I am

Dostałam z nowym rokiem podwyżkę w pracy.... o całe 0,8%. A że moja podstawa nie jest oszałamiająca, to wyszło... ech, szkoda gadać. Niektórzy pracodawcy nie rozumieją, że bez pracowników nie istnieją, że to pracownicy na nich pracują. Moja motywacja poszybowała o te całe 0,8%,  ale w dół, a nawet więcej - ja jestem hojniejsza.