poniedziałek, 21 marca 2016

Breathless, speechless and overwhelmed

Po koncercie Edyty Geppert. Sala wypełniona po brzegi. Wzruszenie. Ukradkiem musiałam ocierać łzy. bo jeszcze ciągle wcześnie na pewne tematy, emocje jeszcze się kotłują i kipią, i przelewają w najmniej oczekiwanym momencie.
Początek był mocny, liryczny, ale  zakończenie na wesoło i lekko. Obok największych przebojów (Ach życie, kocham cię na życie, Nie nie żałuję czy Nic nie muszę) Geppert zaśpiewała też piosenki mniej znane, kabaretowe. Ach, nie tracą, nie tracą na aktualności żadne słowa! Zaśpiewane tak, że dech zapiera w  piersi. Wbijają w siedzenie swą prawdą. Nie  mogę już nic mówić.

czwartek, 17 marca 2016

Just an observation...

Mam wrażenie, wynikające z moich obserwacji w życiu zawodowym i prywatnym, że faceci nie radzą sobie z jakimkolwiek napięciem. Jeśli a) nieoczekiwanie lub nawet planowo spada na nich większa praca; b) coś się dzieje w ich życiu osobistym, co wykracza poza standardowe kwestie (= problemy), zaraz chodzą w minorowym nastroju, rozsiewając złe fluidy, siejąc nieprzyjemną atmosferę. No taka obraza na cały świat. No bo jak on (czyli ten świat) śmie zarzucać ich dodatkowymi kwestiami, nie zawsze przyjemnymi? Toż to czysta złośliwość! Grrr.... A kobiety? Jak to się o nich mówi w takich sytuacjach? Że kapryśne? I kilka innych niewybrednych epitetów.

Ot, takie sobie spostrzeżenie. Nie chcę uogólniać, ale jakoś tak często mi widzę 'w praktyce' taki stan rzeczy.