17-18-19
sierpień wielki powrót
Powrót to niekończąca się droga przez Francję, poczynając od
zatkanej dosłownie granicy w Irunie. To był błąd. Potem niepłatne drogi we Francji –
autostrady horrendalnie drogie. W Niemczech za to nadgoniłyśmy trasę, ale
zmęczenie dawało się we znaki tak bardzo, że drugą noc z kolei przespałyśmy w
samochodzie, a o powrocie do pracy na czas nie było mowy. Spóźniłam się o jeden
dzień. Ponieważ zyskałam jeszcze jeden dzień urlopu, i ponieważ nasza trasa w
Polsce biegła przez Bolesławiec, a w Bolesławcu odbywały się akurat dni ceramiki,
zawitałyśmy na ładny bolesławski rynek, zastawiony stoiskami z przepięknym rękodzielnictwem.
Wcześniej, przed przekroczeniem granicy zbłądziłyśmy i w ten
sposób odkryłyśmy posiadłość, teraz należącą do gminy, ale wcześniej do barona…..
w małej niemieckiej Seifdorf (wioska mydlana). Piękny budynek, trochę podupadły
i wymagający odnowienia (w środku znajdowały się biura).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz